Andrzej Wojtyczko Andrzej Wojtyczko
2881
BLOG

Rozmowa Giertych - Nisztor

Andrzej Wojtyczko Andrzej Wojtyczko Polityka Obserwuj notkę 62

Jest zasadnicza różnica pomiędzy nagrywaniem rozmów, np. Belka-Sienkiewicza a Giertych-Nisztor. W pierwszym przypadku, mamy do czynienia z nielegalnym podsłuchem, co jest w sposób oczywisty, karalne. W drugim przypadku, mamy do czynienia z rejestracja rozmowy, dokonanej przez uczestnika rozmowy, co w sposób oczywisty karalne nie jest. Każdy obywatel naszego kraju, może dokonywać nagrań rozmów w których uczestniczy, nie informując o tym, innych uczestników rozmów. Więcej, tego typu nagrania mogą być wykorzystywane w sądzie pracy lub w sądzie cywilnym, jako dowód w sprawie. Warto zauważyć że, właśnie Giertych nie wniósł sprawy do prokuratury o nielegalne podsłuchiwanie rozmowy, tak jak to zrobił Sienkiewicz.

Oczywiście, zupełnie inna sprawą jest kwestią upubliczniania nagrań dokonanych legalnie. Ogólna zasada, jest taka że, aby upublicznić legalne nagranie, należy mieć zgodę osób nagranych. Dlatego Giertych zapowiedział zawiadomienie prokuratury o naruszeniu przez dziennikarza art. 14 prawa prasowego. Według tego artykułu publikowanie lub rozpowszechnianie w inny sposób informacji utrwalonych za pomocą zapisów fonicznych i wizualnych wymaga zgody osób udzielających informacji. Ale od tej ogólnej zasady są liczne wyjątki, o czym Giertych nie mówi. Nie musimy mieć zgody nagranych osób żeby wykorzystać legalne nagranie w sądzie, jako dowód w sprawie, zwłaszcza w sprawach w których brakuje świadków, np. w sprawach mobbingu w miejscu pracy. Dziennikarze mogą upubliczniać nagrane legalnie rozmowy w których uczestniczą, ze względu na tzw. „wyższy interes publiczny.” O tym, czym jest tzw. „wyższy interes publiczny” decyduje sąd. Tak pewnie stanie się w sprawie Giertych-Nisztor. To sąd, będzie musiał zdecydować czy dziennikarz miał prawo upublicznić posiadane nagrania z rozmowy Giertych-Nisztor z powodu tzw. „wyższego interesu publicznego”.

Moim zdaniem, Giertyc i „Wprost”popełnili nadużycia, co skończy się dla stron niekorzystnym wyrokiem sądowym. Pierwszego nadużycia dokonał Giertych który nazwał Nisztora bandytą i gangsterem, w wypowiedzi dla „Wyborczej”. Z całą pewnością Nisztor nie jest bandytą i gangsterem. Nisztor ma zamiar złożyć pozew cywilny przeciwko tej wypowiedzi Giertycha. Giertych w sądzie nie będzie w stanie udowodnić swojej opinii, co oznacza że, sprawę z tego tytułu Giertych przegra.

Z kolei „Wprost” napisał na okładce tytułowej: „Roman Giertych, adwokat ludzi władzy, chciał tworzyć grupę, która będzie wymuszała pieniądze od najbogatszych Polaków: Kulczyka, Solorza, Czarneckiego, Sołowowa.” Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak redakcja chce udowodnić Giertychowi w sądzie, zamiar stworzenia grupy osób, wymuszających pieniądze od najbogatszych Polaków. Redakcja nie będzie w stanie tego udowodnić tego w sądzie. Giertych, który ma zamiar złożyć pozew cywilny wobec redakcji „Wprost” z powodu cytowanego zdania, z całą pewnością proces wygra. Oczywiście, osobną kwestią będzie sprawa wysokość odszkodowania i zadośćuczynienia dla Giertycha.

W czasie rozmowy Giertch-Nisztor była poruszana sprawa sprzedaży praw autorskich książki o Kulczyku pisanej przez Nisztora. Oczywiście tego typu transakcje nie są karalne. Autor może sprzedać swoje prawa autorskie, dotyczące planowanej publikacji dowolnym osobom. Autor może obiecać, bohaterom planowanej publikacji, że nie będzie o nich pisać, po otrzymaniu gratyfikacji finansowej. Pod względem prawnym, nie jest to karalne. Dlaczego, mimo tego, że nie jest to karalne, bohaterowie dowolnych planowanych publikacji, nie powinni płacić za powstrzymywanie takich publikacji? Dlatego że, ogólnie dla negatywnych bohaterów planowanych publikacji nie jest to opłacalne w sensie finansowym oraz wizerunkowym. Ponieważ, jeżeli na przykład Nisztor zrezygnował ze swojej publikacji o Kulczyku po otrzymaniu gratyfikacji finansowej, to z pewnością pojawią się inni dziennikarze, którzy taką książkę o Kulczyku będą chcieli napisać. Kulczyk, z całą pewnością nie będzie w stanie kupować praw autorskich do każdej planowanej publikacji o sobie.

Obydwie osoby, Giertych i Nisztor w całej sprawie wikłają się w spór etyczny dotyczący pełnionych przez nich zawodów zaufania publicznego. Jeżeli chodzi o prawnika Giertycha, to jest pytanie czy prawnik, powinien reprezentować w tej sprawie interesy Kulczyka, który w ogóle Giertycha o to nie prosił. Giertych tłumaczy się że, podjął się pośrednictwa w tej sprawie, na prośbę przyjaciela Kulczyka. Jest to tłumaczenie mało logiczne i nieprzekonywujące. Chodziło o to, że przyjaciel Kulczyka, chciałby mu zrobić prezent, wykupując prawa autorskie do planowanej publikacji, która miał zawierać negatywny wizerunek ojca Kulczyka. Trudno uwierzyć w wiarygodność tego typu postępowania.

Z kolei dziennikarz Nisztor, wikła się w rozmowę której celem, miało być zablokowanie jego publikacji o Kulczyku, za odpowiednią gratyfikację finansową. Oczywiście, nie wiem, czy Nisztor zgodził się na tego typu transakcję, ale sam fakt, że podczas rozmowy, nie odrzucił zdecydowanie, proponowanego rozwiązania, daje dużo do myślenia. Jeżeli do tego typu transakcji doszło, to znaczy, że mamy do czynienia z niewiarygodnym dziennikarzem, który za gratyfikacje finansowe, jest w stanie publikować lub nie publikować dowolne teksty. Każda redakcja zatrudniająca tego typu dziennikarzy traci wiarygodność, później czytelników, następnie reklamodawców, a następnie bankrutuje. To jest powód dla którego, redakcje nie zatrudniają niewiarygodnych dziennikarzy. Niewątpliwie, Nisztor będzie miał kłopot z wyjaśnieniem, dlaczego zdecydował się ujawnić nagranie z rozmowy przeprowadzonej w 2011 roku, właśnie teraz.

Z dużym zainteresowaniem będę oczekiwał głosu prawniczych i dziennikarskich organizacji środowiskowych, co do zasadności etycznego postępowania prawnika i dziennikarza w całej sprawie. Z cała pewnością wspomniane środowiska powinny zabrać głos w tej sprawie.

Na końcu, implikacje polityczne całej sprawy. Niewątpliwie Giertych i Liga Polskich Rodzin, były szykowane przez rządzących i prezydenta jako „koncesjonowana” siła polskiej prawicy. Przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi, rządzący będą potrzebowali wsparcia środowisk prawicowych. Giertych i LPR mają bardzo negatywny stosunek do głównej siły polskiej prawicy czyli PiS, a jednocześnie mają bardzo pozytywny stosunek do premiera i prezydenta. W związku z tym, Giertych i LPR mogliby uwiarygadniać rządzących w oczach niektórych zwolenników prawicy. Ten plan działania rządzących, w wyniku opublikowanych nagrań, nie będzie mógł być realizowany, ponieważ nagrani są dla Giertycha kompromitująca. Bez Giertycha LPR nie ma żadnego pola manewru. W ogóle, LPR jest dla mnie partią groteskową. Groteskowość tej partii polega na tym, że LPR nie ma żadnych pretensji do Giertycha o to, że, z partii współrządzącej krajem, Giertych uczynił z LPR partię kanapową, zupełnie nie liczącą się na polskiej scenie politycznej. Za to szczególne „osiągnięcie” Giertycha, LPR nie ma żadnych pretensji do swojego byłego szefa. Na szczęście, również wyborcy prawicowi, dostrzegli groteskowy wymiar tej partii, dzięki czemu, LPR znajduje się tam, gdzie na to w pełni zasługuje, a mianowicie na marginesie życia politycznego Polski.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka